Justin
Obudził mnie
narastający ból w czaszce. Przewracając się na drugi bok miałem
wrażenie, że jeszcze chwila, a wybuchnie mi głowa. W końcu nie
wytrzymałem, podniosłem się z łóżka i usiadłem na jego brzegu.
Przeczesałem palcami włosy i rozejrzałem się. Stan pokoju
wskazywał na to, że impreza była udana. Nawet bardzo udana.
Sięgnąłem po skrawek jasnoróżowego materiału, który wyróżniał
się na tle białej pościeli i obejrzałem go dokładnie. Damskie
stringi. Był nawet numer telefonu. Niejakiej Maddie naprawdę
musiało podobać się to, co robiliśmy tamtej nocy, bo zmieściła
na tym małym kawałku chyba z milion serduszek. Z ironią odrzuciłem
bieliznę z powrotem. Albo laska jest idiotką i wyszła z domu bez
majtek albo wzięła ze sobą drugą parę, bo była pewna, że kogoś
zaliczy. Mimo wszystko jej starania poszły na marne, bo ani mi się
śni kiedykolwiek do niej dzwonić. Nigdy nie pieprze tej samej
dziewczyny dwa razy.
Wziąłem
szybki, orzeźwiający prysznic, ubrałem biały T-shirt, czarne
spodnie, które zsunąłem lekko z bioder, przez szyję przewiesiłem
dwa złote łańcuchy, a na wysuszone i ułożone włosy nałożyłem
czarnego full capa odwracając go daszkiem do tyłu. Zszedłem na dół
do kuchni. Dookoła panował totalny chlew. Wszędzie walały się
puszki po piwie, a dywan w salonie sprowadzony z Persji cały był w
rozgniecionym jedzeniu i tłustych plamach. Nie przejąłem się tym
zbytnio. Sprzątaczki dawały radę w gorszych sytuacjach, więc i
teraz przywrócą ten dom do porządku. Tylko w kuchni było
podejrzanie czysto. Otworzyłem lodówkę, wyjąłem z niej karton
mleka i wziąłem kilka łyków.
- Dobrze się
wczoraj bawiłeś? - spytała Pattie za moimi plecami. O mało co się
nie zakrztusiłem.
- Mamo? Nie
miałaś przylecieć z Turcji dopiero jutro? - spytałem drapiąc się
w potylicę*. Teraz już wszystko jasne. To ona wysprzątała całą
kuchnię. Nieuniknione, że zauważyła też ten bałagan w pozostałej części domu.
Dosyć
niezręczna sytuacja.
- Kobieta, z
którą w Stambule miałam wybierać tkaniny do obrusów na ślubną
ceremonię, ostatecznie zerwała zaręczyny. Musiałam wrócić z
powrotem. Po co mi tam siedzieć? - odpowiedziała jakby nigdy nic
przecierając kuchenny blat. - Zadzwoniłam już po Beth. Przyjedzie
tu z ekipą sprzątającą i zajmą się tym chaosem.
Justin, jak możesz być tak nieodpowiedzialny? Moje dywany
kosztowały fortunę, a ty tak po prostu pozwalasz ludziom na
chodzenie po nich w brudnych butach, rzucanie na nie petów po
papierosach... Nie wiem czy dobrze robię tak często zostawiając
cię samego.
- Mamo, to tylko
dywany... - skrzywiłem się
- Inaczej
będziesz mówił, gdy sam zaczniesz pracować i zarabiać, mój
drogi - odpowiedziała karcąc mnie wzrokiem.
- Okej, okej.
Następnym razem w ogóle je schowam
- Nie będzie
żadnego następnego razu - poprawiła mnie w mgnieniu oka. Cholerne perskie dywany. Dlaczego musicie być tak kosztowne?
- I Chyba coś
ci mówiłam o noszeniu czapek w domu, Justin - ściągnęła mi full
capa z głowy.
Jęknąłem
wywracając oczami. Była strasznie upierdliwa jeśli chodzi o dobre
maniery.
- Ale właśnie wychodzę
- wziąłem od niej czapkę i z powrotem nałożyłem ją na czubek
głowy. Ruszyłem na korytarz, gdzie wsunąłem na stopy swoje Supry.
- Nie jesz nic?
- spytała.
Wydałem z
siebie westchnienie pełne irytacji.
- Zjem na
mieście - krzyknąłem . Założyłem Ray Bany na nos wyszedłem z
domu.
Od kiedy ojciec
siedzi w więzieniu, kompletnie jej odbiło. Wciąż znajduje sobie
nowe zajęcie, wszędzie jej pełno i stała się strasznie
nadopiekuńcza. Chyba wbiła sobie do głowy, że teraz jej zadaniem
jest wyżywić całą rodzinę, bo kto inny może to zrobić?
Podziwiałem jej stosunek do tego wszystkiego, ale to nie zmienia
faktu, że momentami była nie do zniesienia.
Podjechałem pod
dom Alexa. Chłopak czekał już na mnie na podjeździe razem z
Derekiem i oboje spokojnie podpali sobie zioło.
- Żeby tak z samego rana! - stwierdziłem nie kryjąc
swojego rozbawienia.
- Koleś, jakie
rano? Jest już czternasta - odpowiedział Alex chichocząc
- No sorry,
dopiero wstałem. Tracę już poczucie czasu - usprawiedliwiłem się.
Chłopak wybuchnął śmiechem
- Śpij tak
dalej, a twój dzień będzie zaczynał się po zmroku - odparł
nadal się śmiejąc.
Oboje wsiedli
do mojego samochodu, uścisnęliśmy sobie dłonie i nawet nie
musiałem mówić gdzie jedziemy. Bar Johnsona na przedmieściach LA
to idealne miejsce jeśli chcesz sprzedać lub kupić broń, zioło,
czy cokolwiek co ma wysokie znaczenie na czarnym rynku. Przy okazji
serwują tu zajebiste żarcie.
Zaraz przy
wejściu natknęliśmy się na kilku znajomych taty. Stali wszyscy w w kupie próbując zapewne opchnąć jakieś chińskie podróby części do motocykla za kosmiczne ceny. Do czego to doszło...
- Patrzcie kto
idzie! Bieber! Jak się masz, młody? - gruby, wytatuowany niemalże
po czubek głowy typ, pomachał do mnie z uśmiechem. - Pozdrów
ojca!
Kiwnąłem w
jego stronę. Tata był szanowany przez większość tej
społeczności. Może dlatego, że jedyny miał jaja, żeby bez
oporów dać się wpakować do pudła. Reszta zwyczajnie zwiała i
teraz nie mają odwagi, żeby go nawet odwiedzić, bo boją się, że
i ich zaraz wsadzą. Banda idiotów.
Zajęliśmy
miejsca przy ścianie. Wysoka, młoda brunetka o meksykańskich
rysach podeszła do nas z notesikiem w ręku. Zamówiliśmy ten sam
zestaw, co zawsze po czym kelnerka odwróciła się na pięcie i
odeszła. Alex spojrzał za siebie, odprowadzając dziewczynę
wzrokiem.
- Woah, niezła
- stwierdził.
Wzruszyłem
ramionami
- Taka sobie.
Obaj spojrzeli
na mnie jakbym przed chwilą powiedział im, że jestem gejem, czy
coś w tym stylu. Zmarszczyłem brwi nie wiedząc o co im chodzi
- Co? - spytałem
w końcu.
- Nic. To
znaczy, kiedyś mówiłeś że kręcą cię latynoski. Pamiętam
nawet jak przez tydzień chrzaniłeś nam o jednej, którą poznałeś
na imprezie. Koniecznie chciałeś jej numer. Potem okazało się, że
ma chłopaka - zaśmiał się Derek.
- Serio? Nie
pamiętam - oparłem ręce o drewniany blat, odwracając wzrok
- Pamiętasz i
to bardzo dobrze. Nie próbuj nam wmówić, że jest inaczej - odparł
Alex z rozbawieniem
- Zamknijcie
się, dobra? Kiedy ostatnio wyrwaliście jakąś laskę? - spytałem
patrząc na nich z uniesionymi brwiami.
Cisza.
- No właśnie.
Więc łaskawie odwalcie się ode mnie, bo to z kim, kiedy i gdzie
idę do łóżka to nie wasz zasrany interes - zdjąłem okulary i
odłożyłem je na blat.
- Okej, Jus
uspokój się my tylko żartowaliśmy - wymruczał Alex. - Dlaczego zawsze musisz brać wszystko tak do siebie?
- Bo taki jestem i już - sprostowałem nawet na nich nie patrząc. - Dobra, skończmy już ten gówniany temat - westchnąłem przejeżdżając dłonią wzdłuż żuchwy.
Milczeliśmy przez dłuższą chwilę, wbijając wzrok, każdy w inną stronę. W tym samym czasie kelnerka przyniosła jedzenie.
- Co do
wczorajszej imprezy, było obłędnie - odparł Alex kręcąc
rozbawiony głową - Obudziłem się na podłodze w swoim pokoju. Za
cholerę nie wiem jak w ogóle tam dotarłem. Film urwał mi się już po drugiej kolejce.
Zaśmiałem się
pod nosem grzebiąc w przesolonych frytkach.
- Mogło być
lepiej gdyby nie ten gnojek - stwierdziłem
- Royle? - spytał Alex.
Przytaknąłem
głową.
- Wleciał jak
ze sraczką, a gdy zobaczył mnie i Heav, gotów był udusić mnie
gołymi rękoma
Chłopak prychnął
- Tak jest jak
dobierasz się do cudzych dziewczyn - zachichotał.
Mi wcale do śmiechu nie było.
- Przez niego
Jeremy siedzi. Przez tego pieprzonego kabla straciłem osobę, której
potrzebuję teraz najbardziej. Dobrze by było, gdyby poczuł się
jak ja - wysyczałem - Zasłużył na to.
Alex pokiwał
głową.
- Ale co masz
zamiar konkretnie zrobić?
- Poznamy się z
Heaven trochę bliżej niż poprzednio. I tym razem nikt nam nie przeszkodzi - odpowiedziałem wycierając
dłonie w serwetkę.
Chłopak
stopniowo poszerzał swój uśmiech. Chyba zajarzył o co mi chodzi,
ale po jakimś czasie znów spoważniał.
- Wiesz, że
on nie puści tego płazem. Po tym co wydarzyło się wczoraj, będzie strzegł jej jak oka w głowie. Musisz mieć się na baczności. Poza tym nie wiesz jaka ona jest. Co,
jeśli da ci kosza? - spytał.
Zacisnąłem dłonie w pięści.
- Czy ty wiesz
kim kurwa jestem? Jestem Justin Drew Bieber, syn jednego z
największych gangsterów w mieście i mam potąd forsy, chatę jak
z MTV Cribs, dwa garaże, w każdym jedno cudeńko za co najmniej dwie
bańki i kupę znajomości w całym Los Angeles. Jeśli
Kevin chociaż spróbuje mnie powstrzymać przed czymkolwiek, ostro
tego pożałuje - założyłem okulary na nos i oparłem się plecami
o skórzane obicie siedzenia. - W moim świecie zasady są po to, by
je łamać.
________________
jeśli czytasz, poniżej jest takie białe pole. wpisz tam co sądzisz na temat rozdziału, byłybyśmy bardzo wdzięczne :)
<3
*potylica - to dla was nieuki co nie wiedzą, że to tylna część czaszki, trochę powyżej karku
XD
________________
jeśli czytasz, poniżej jest takie białe pole. wpisz tam co sądzisz na temat rozdziału, byłybyśmy bardzo wdzięczne :)
<3
*potylica - to dla was nieuki co nie wiedzą, że to tylna część czaszki, trochę powyżej karku
XD
habxnchsnfjxu jest idealny, boże <3
OdpowiedzUsuńtaki danger trochę haha
oprócz tego "podrapałem się w potylicę" to czytałam z zapartym tchem... czy jak to się tam mówi haha to zdanie jest nienaturalne heheheheh
nie mogę się doczekać następnych rozdziałow, napiszccie je szybkooooo :D
czekam na nn
@ohmynarreh x
Fajny rozdział chociaż wolę kiedy akcja toczy się wokół Kevina i Heav.
OdpowiedzUsuńCzekam na piąty ~ Jezus Chytrus
Yeah! Czekam z niecierpliwością na 5. <3 (Tuptuss)
OdpowiedzUsuńBoże to wciąga asfhjkllmn czekam na kolejny rozdział @live4biebah
OdpowiedzUsuńCudo, choć trochę krótkie. Ale czekam na 5 *.*
OdpowiedzUsuńJedno z moich ulubionych opowiadać *.*
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny i już nie mogę doczekać się kolejnego . xx
Świetnie piszesz i Ci tego zazdroszczę .. życzę dużo weny . : *
Boski rozdział !!! Ciekawe czy ona mu ulegnie ... Czekam na nn:)
OdpowiedzUsuńŚwietne, serio, i miałabym taką prośbę, mogłybyście informować mnie na bierząco o kolejnych rozdziałach? @Im_Irish_Potato, z góry dzięki ;)
OdpowiedzUsuńWIĘCEJ ROZDZIAŁÓW!!!!!!!!!!! już się nie mogę doczekać co tam dalej wymyślicie...
OdpowiedzUsuń<3
Amazing *-* czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńasdfghjk, jak ty to zrobiłaś, że max pokochałam twoje opowiadanie? świetnie piszesz, czekam na kolejny x
OdpowiedzUsuń@justsejswaggie
Komentarz dla ślepoty ;*
OdpowiedzUsuń+Kiedy 5? @lucvey
"Czy ty wiesz kim kurwa jestem? Jestem Justin Drew Bieber!" - już sobie wyobrażam dokładnie, jak seksownie to Justin mówi przez zaciśnięte zęby ;D
OdpowiedzUsuńA wiecie, kim ja jestem? Waszą największą fanką, najwierniejszą, najbardziej zachwyconą czytelniczką i motywatorką pod słońcem!
A zdajecie sobie sprawę, kim jesteście WY? Nie? To ja Was zaraz uświadomię. Jesteście dziewczynami z ogromnym talentem, które stworzyły jedne z moich ulubionych historii (i nie mówię tu tylko o tym blogu, ale również o przygodach Alex :)); jesteście mistrzyniami w tym, co robicie, więc po prostu róbcie to dalej, a ja będę cała happy ;D
Rozdział jak zwykle zarąbisty, nie mogę się doczekać aż "Justin Drew Bieber, syn jednego z największych gangsterów w mieście" wkroczy do akcji ;p Będzie się działo! :o
Love xxX
To ja chciałam na samym początku przeprosić, że tak długo nie dodawałam komentarza ale nie miałam nawet czasu żeby przeczytać ten rozdział, bo zachciało się dyrektorce mojej jakże wspaniałej szkoły, zrobić testy próbne i takim oto sposobem odciągnęła mnie od czytania waszego opowiadania. :((
OdpowiedzUsuńNo dobra, więc wracając do bloga :D Wy jesteście po prostu n i e s a m o w i t e! Ja jeszcze nigdy nie czytałam tak dobrego bloga, serio. Czyli tak w dwóch słowach: KOCHAM GO! :D a to dopiero zaledwie 4 rozdziały. :o
No i nie mogę się doczekać następnego rozdziału, mam nadzieję że tym razem nic mnie od niego nie odciągnie, haha.
więc...czekam na piąty, mam nadzieję że będzie szybko! :))
@xffondue