sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 6

Justin
Gdy Mike zdobył ostatni punkt, trener zagwizdał, tym samym ogłaszając koniec półtorej godzinnego treningu.
-Dobra robota chłopaki! Jak tak dalej pójdzie może nawet zagramy w mistrzostwach- uśmiechając się pochwalił drużynę, ale po chwili odezwał się raz jeszcze- Ale musimy wprowadzić parę poprawek. Bieber- zwrócił się do mnie- Nie jesteś sam w drużynie. Wiem, że prawie zawsze trafiasz do kosza, ale podawaj innym piłkę. Może jeszcze na najbliższym meczu wystawimy cię samego, a reszta będzie siedziała na ławce?- trener podniósł rozbawiony brwi patrząc na mnie. Paru kolegów zaśmiało się pod nosem, a ja uniosłem prawy kącik ku górze ocierając pot z czoła.
-Myślę, że dałbym radę- odpowiedziałem żartując na co pan Hill zaśmiał się nie komentując tego więcej.
-Young, Royle, to nie jest kółko znajomości i ploteczek. Macie w stu dziesięciu procentach dawać z siebie wszystko na treningach i na meczach. Jesteście dobrymi graczami, ale lepiej by było gdybyście poświęcali więcej czasu na ćwiczenia nóg i rąk, a nie języka- powiedział, a ja uśmiechnąłem się kpiąco słysząc jego słowa na temat tych dwóch idiotów
- Caple, szybciej podawaj piłkę i… to chyba wszystko. Już was nie zamęczam, idźcie wreszcie!- rozkazał machając ręką w stronę szatni.

Po przeczesaniu włosów palcami założyłem czerwonego full capa i przekładając sobie czarną torbę ze strojem sportowym przez ramię, wyszedłem z szatni. Nasze liceum było bardzo duże. Liczyło około 50 klas i na to około 1.300 uczniów, więc zanim doszedłem do mojej szafki, minąłem parę korytarzy i toalet, lecz przed jednej z ciekawości zatrzymałem się słysząc znajome głosy.
-Wpadniesz kiedyś. Im dłużej to ciągniesz, tym ona bardziej ci nie wybaczy…- szeptał Kyle.
-Przestań mi pieprzyć o Heaven! Znalazłeś sobie swój nowy ulubiony temat?! O niczym się nie dowie, już niedługo skończę z Emily i wszystko wróci do pionu- warknął nie ukrywając złości Kevin- sorry, ale teraz idę do Emily i nie próbuj mnie powstrzymywać- dokończył, a po chwili usłyszałem ciężkie kroki zbliżające się w drzwi i moją stronę. Szybko cofnąłem się z siedem metrów w tył udając, że dopiero tędy przechodzę. Kevin widząc mnie zmrużył oczy i nie mówiąc ani słowa, zniknął za rogiem korytarza. Jaka Emily? Co on kombinuje? O czym Heav się nie dowie i czemu miałaby mu nie wybaczyć? stado myśli przebiegało mi przez mój przemęczony już dzisiaj mózg. Zmarszczyłem brwi rozważając śledzenie go i po paru sekundach moja głowa obrała właśnie ten kierunek. Po chwili Kevin wszedł do klasy po prawej stronie i rozglądając się zamknął za sobą drzwi. Gdy wyszedłem zza szafki, skradając się podszedłem do klasy w której chłopak zniknął. Każde drzwi od klasy miały okienko u góry, więc musiałem uważać, żeby się nie wychylić. Próbując podsłuchać co się tam dzieje, przyłożyłem jedno ucho do drzwi, ale nie za bardzo pomogło. Mimo wszystko zdziwiło mnie gdy usłyszałem kobiecy głos. Kompletnie nie słyszałem o czym rozmawiają, ale z pewnością drugą osobą była jakaś dziewczyna. Może Heaven? Ale co ona miałaby robić o tej porze z Kevinem w klasie? Ponieważ byłem ciekawskim typem człowieka, postanowiłem zaryzykować i powoli wychyliłem głowę. To co zobaczyłem całkowicie wymyło ze mnie jakiekolwiek dobre zdanie o Kevinie. Jakiekolwiek. Rozłożona na ławce pani Evans wydawała się nadzwyczaj podniecona przez dotyk mokrych pocałunków składanych na jej obojczyku przez Kevina i przez jego rękę wsuniętą pod jej koszulkę. Nie było szans żeby mnie zobaczyli, byli za bardzo zajęci swoimi sprawami. Korzystając z okazji szybko wyjąłem iPhone’a i włączyłem aparat. Heaven niedługo pożegna się z swoim chłopakiem.
Heaven

Będąc w szkolnym wolontariacie byłam czasami narażona na szkolne nadgodziny np. robienie gazetek, dekorowanie sal na bale pomagając samorządowi szkolnemu. W tej chwili jedyne co musiałam zrobić to gazetkę o zbliżających się wakacjach, o bezpieczeństwie itd. Wbijając szpilki w ogromną tablicę korkową nuciłam sobie piosenkę zespołu The Pretty Reckless "Just Tonight" która rozbrzmiewała w moich słuchawkach przez co nic nie słyszałam poza muzyką. Omal nie dostałam zawału gdy ktoś niespodziewanie złapał mnie za biodra i pociągnął w dół, delikatnie odstawiając na ziemię.
-Dupku!- krzyknęłam widząc, że osoba, która mnie zaskoczyła to Kevin. Położyłam dłoń na mojej piersi uspokajając oddech i przyśpieszone bicie serca. Usiadłam na ławce, na której stałam chwilę temu i popatrzyłam na Kevina wzrokiem mówiącym ‘’czyś ty oszalał idioto?’’. Ostatni raz odetchnęłam głośno, po czym powiedziałam patrząc na chłopaka.
-Nienawidzę cię.
-Przepraszam- zarechotał Kevin przysuwając się do mnie ze swoim seksownym uśmieszkiem. Rozsunął moje wiszące z ławki nogi, po czym stanął pomiędzy nimi i biorąc moją brodę w dłoń, obrócił moją twarz w lewo i pocałował w prawy policzek. Uśmiechnęłam się do siebie, ale gdy chłopak
cofnął głowę, żeby na mnie spojrzeć szybko zachowałam powagę nie pokazując mu, że się tak od razu dałam i że mu wybaczyłam. Kevin parsknął i jakby zadowolony z siebie złapał mnie za policzek i lekko nim pociągnął.
-Masz rumieńce- powiedział uśmiechnięty.
-A weź spadaj- burknęłam, po czym wysunęłam się z jego objęć i zaczęłam zbierać porozwalane po ławce pinezki. Kevin westchnął i już po chwili byłam zmuszona stać w jego objęciach, z twarzą przy twarzy.
-Oj no weź…- mruknął ocierając swoim nosem zarys mojej szczęki, na co zadrżałam. Kevin zawsze doprowadzał mnie do stanu podniecenia. Poczułam jak na moją twarz znowu wylewa się rumieniec. Kevin podniósł głowę
- Wybacz mi- powiedział drażniąco i złączył nasze usta w pocałunku. Zamknęłam oczy pod wpływem rozkoszy. Czy wspominałam, że mój chłopak świetnie całuje? Chyba tak. Nie minęło nawet dziesięć sekund, a nasz pocałunek znacznie się pogłębił. Kevin złapał mnie za uda i lekko podrzucił, co skutkiem było, że siedziałam rozkrokiem na ławce nadal się całując. Powróciłam na ziemię gdy poczułam długą chwilę później ciepłą dłoń chłopaka na moim biodrze, wcześniej wsuniętą pod moją koszulkę. "Zaraz zaraz, jesteśmy w szkole"- pomyślałam i oderwałam się od Kevina. Ten spojrzał na mnie pytająco, ale po chwili można było dostrzec w jego oczach zrozumienie. Wyprostował się, a ja poprawiając bluzkę, zeszłam z ławki. Nagle coś mi się przypomniało.
-Pamiętasz, że byliśmy dzisiaj u mnie umówieni?- spytałam patrząc na niego z powagą.
-No pamiętam- uśmiechnął się po czym zwilżył usta językiem.
-A pamiętasz, na co się umówiliśmy?- uniosłam jedną brew
ku górze i skrzyżowałam ręce na piersi, nadal uważnie na niego patrząc.
-Na… no, ten- zmarszczył brwi nie wiedząc o co mi chodzi.
-Na naukę głupku- zaśmiałam się- ty pewnie jak zwykle o
jednym- pokręciłam głową.
-No a o czym?- chłopak znowu zwilżył wargi nadal mi się przyglądając- nie możemy tego przełożyć?- jęknął.
-Nie- powiedziałam stanowczo- W poniedziałek masz sprawdzian z matmy, od którego zależy twoje zagrożenie. Masz trzy dni, a prawdopodobnie nic nie umiesz.
-Okej, okej… W takim razie…- Kevin zwinnie się obrócił, złapał mnie za uda i podrzucił. Po chwili wisiałam na jego plecach jak małpa-… idziemy. Chłopak skierował się w stronę wyjścia, a po szkolnych korytarzach roznosił się mój śmiech.
Kevin

-Skończyłeś?- spytała Heav gdy odłożyłem długopis i ziewnąłem.
-Ta- mruknąłem. Heav nieufnie zmarszczyła brwi i przyciągnęła do siebie kartkę ze zrobionym przeze mnie zadaniem. Przez chwilę mruczała pod nosem i jeździła tyłem długopisa po moich obliczeniach, aż w końcu uniosła brwi jakby zdziwiona, odłożyła długopis i wyprostowała się.
-No... Dobrze- pokiwała głową- bardzo dobrze- popatrzyła na mnie i uśmiechnęła się.
-Czyli rozumiem, że już skończyliśmy?- spytałem odwzajemniając uśmiech.
-Tak- westchnęła i wstała z krzesła, ale ja szybko złapałem ją za nadgarstek i pociągnąłem w swoją stronę. Wciągu sekundy siedziała już na moich kolanach i śmiała się rozbawiona, gdy wtuliłem twarz w jej szyję obejmując ją moimi ramionami.
-Poróbmy coś- zamruczałem trochę znudzony i zmęczony nauką matematyki.
-Hmm...- zachichotała- ...ej?- mruknęła, a ja byłem pewny, że zrobiła zamyśloną minę.
-Co?- spytałem.
-To nie dzisiaj te wyścigi?
-No dzisiaj- odpowiedziałem prostując się i patrząc na nią.
-W takim razie chodź, pomożesz mi wybrać strój!- rozkazała z entuzjazmem, wstała i pociągnęła mnie za ręcę, prosząc tym samym, abym wstał.
-O nieee...- jęknąłem i niechętnie wstałem.
-Nie marudź.
Heav podeszła do szafy, otworzyła ją i zaczęła grzebać w ciuchach. Podszedłem ją od tyłu i znowu oplotłem ją, opierając się brodą o jej lewe ramie. Ona uśmiechnęła się lekko, obróciła głowę w moją stronę i cmoknęła w usta, po czym zaśmiała się cicho, zrzuciła z siebie moje ramiona i wróciła do szukania odpowiedniego stroju na moje samochodowe wyścigi. Westchnąłem, cofnąłem się dwa kroki w tył i zacząłem z nudów przyglądać się pokojowi Heav, chociaż znałem go na pamięć. Ściany koloru blado-pudrowego różu były dobrze dopasowane do białych, eleganckich i trochę staroświeckich mebli. Jeden skrawek ściany był poobklejany setką zdjęć. Na niektórych byłem ja, ale większość ujawniała wspomnienia z wycieczek do Hiszpanii, Grecji i innych różnych krajów spędzonych z rodzicami. Nad zawalonym biórkiem wisiał plakat zespołu The Pretty Reckless, którego Heaven słucha odkąd pamiętam. Dwuosobowe łóżko stojące w rogu pokoju również miało białe obramowanie i po za tym było bardzo wygodne- nie raz miałem okazję je przetestować. Uśmiechnąłem się na nasze wspólne wspomnienia z tego pokoju... Zachichotałem w duchu. Wróciłem wzrokiem do Heaven. Wyciągała się stojąc na palcach, by dosięgnąć czegoś z najwyższej pułki Bluzka ujawniła dolną część jej pleców i zaokrąglone biodra. Pożerałem ją wzrokiem. Była cholernie seksowna. Jej kształty po prostu syciły oczy, ale nie do końca. Pragnąłem odkryć więcej jej ciała i cieszyć się jego widokiem... Podszedłem do Heav i opierając się pokusie złapania ją za biodra, lub podwinięcia bluzki wyżej spytałem:
-Pomóc?
-O tak, mógłbyś- stęknęła i wróciła do naturlanej pozycji.
-Co mam zdjąć?- marsząć brwi bez problemu przebierałem warstwami ubrań.
-Ten top w czarno białą kratkę- zachichotała. Dosięgnąłem ciuch, po czym wyjąłem go i rozwinąłem, a moje źrenice znacznie się powiększyły. Top, oczywiście jak to top, miał zakrywać tylko piersi co dało mi obraz ubranej w to Heaven.
-Chcesz to założyć?- uniosłem jedną brew do góry przyglądając się dziewczynie.
-No tak- odpowiedziała i sięgnęła po top wiszący w mojej ręce, ale szybko uniosłem go wysoko do góry, tak, że Heav nie miała do niego dostępu.
-O co ci chodzi?- zaśmiała się podskakując aby odzyskać własność.
-Pomogę ci to ubrać- powiedziałem, na co Heav przestała skakać i popatrzyła na mnie z rumieńcami na twarzy po czym parsknęła śmiechem- była straszną śmieszką, szczególnie przy mnie. Zamknęła szafę i obróciła się do mnie opierając się o mebel. Na jej twarzy widniał ponętny uśmieszek. Zawinąłem top na nadgarstku po czym zbliżyłem się całkowicie do Heaven, wziąłem jej twarz w moje dłonie i złączyłem nasze usta w pocałunku. Pragnąłem tego od paru godzin, w tej chwili wręcz się do tego paliłem, więc nawet nie panowałem co i jak robię. Pocałunek był namiętny i subtelny. Heav wplątała w palce moje włosy, a ja zjechałem rękami z jej policzków, po ramionach do ud. Podsadziłem ją, a ona oplotła mnie swoimi nogami. Mocniej przycisnąłem ją do szafy, aby się nie wyśliznęła. Nasz pocałunek znacznie zwiększył poziom namiętności i podniecenia między nami. Oboje mocno dyszeliśmy nie przerywając czynności, ale w końcu doszedłem do wniosku, że zdecydowanie wygodniej będzie na łóżku. Nadal trzymając ją w ramionach opleciony jej udami oderwałem się od szafy i zaniosłem ją w stronę miękkiego posłania. Położyłem ją tak, że znalazła się pode mną. Rękami wróciłem do jej bioder i dopasowałem się do nich. Zacząłem jechać nimi w górę podwijając jej bluzkę, ale po chwili zorientowałem się, że Heav ma na sobie koszulę na guziki. Zacząłem je odpinać. Nasz pocałunek ani trochę nie zmniejszył swej zachłanności, wręcz przeciwnie- z minuty na minutę było coraz lepiej. Uniosłem się, a za sobą pociągnąłem Heav, tak, że teraz oboje siedzieliśmy rozkraczeni naprzeciw siebie. Zsunąłem z jej ramion koszulę i już chciałem znowu ją położyć, ale dziewczyna szybko złapała za dwa skrawki mojego T-shirtu i pociągnęła je w górę. Uniosłem ręce do góry, żeby jej pomóc. Rzuciła odzież gdzieś na łóżko po czym wtuliła się we mnie znowu łącząc nasze usta. Oblizała językiem moje wargi prosząc o pozwolenie, a ja bez wahania otworzyłem je i po sekundzie znowu wymienialiśmy się śliną. Oderwałem się od niej i przejechałem czubkiem nosa po zarysie jej szczęki, na co Heav odchyliła głowę nadal dysząc. Zacząłem składać na jej szyi krótkie, delikatne pocałunki. Polizałem mały odcinek jej skóry na ramieniu, po czym lekko dmuchnąłem zimnym powietrzem w to samo miejsce. Heav zachichotała cichutko, bo najwyraźniej to ją łaskotało. Zaśmiałem się tak, że mój tors cały się zatrząsł na co dziewczyna zawtórowała mi równie głośnym śmiechem. Po chwili wtuleni w siebie po prostu się śmialiśmy, jakby bez powodu.
-Kocham cię- powiedziała mi przy uchu, bo jej głowa spoczywała na moim ramieniu.
-Ja ciebie też- odpowiedziałem, podniosłem jej głowę i pocałowałem ją czule i delikatnie w usta. Przerwałem pocałunek i uśmiechnąłem się do niej. Ona odwzajemniła uśmiech. Odwróciła się do mnie plecami i powiedziała śmiejąc się:
-Załóż mi w końcu ten top.
Skrawek materiału leżał obok mnie na łóżku. Podniosłem go, odwinąłem i położyłem wyprostowany na moim udzie. Odgarnąłem jej włosy z pleców i zarzuciłem za prawe ramię. Moje palce powędrowały do zapięcia jej stanika. Delikatnie i z wprawą odpiąłem go i zsunąłem. Heav zdjęła go do końca.
-Podnieś ręce  mruknąłem, a ona zrobiła o co prosiłem. Podniosłem top i wcisnąłem go przez jej głowę. Heaven wstała i zaczęła zakładać resztę stroju. Czarne, jeansowe szorty i również czarne obcasy nadały jej większego seksapilu. Efekt był perfekcyjny.
-Ubierz T-shirt, musimy wychodzić- powiedziała zakładając skórzaną kurtkę i poprawiając włosy. Przed chwilą wyszła z łazienki z ciemnym, ale lekkim makijażem zupełnie gotowa. Założyłem koszulkę, buty i po minucie byliśmy już na zewnątrz przed moim autem.

Heaven
Kevin zatrzymał się na niedużym placu parkingowym otoczonym przez obskurne, opuszczone hurtownie. Wychodząc z samochodu odniosłam dziwne wrażenie, że nie jestem tutaj pierwszy raz. Deja vu, które natychmiast wywołało na moich ramionach gęsią skórkę.
- Nie bój się.
Zerknęłam na Kevina. Wyglądał na strasznie wyluzowanego, mimo że to on zaraz będzie pędził przez najniebezpieczniejsze ulice Los Angeles. Ta jego pewność siebie była czasami nie do zniesienia.
- Nie boję się - skłamałam i odwróciłam wzrok zaciskając wagi w wąską linię. Przebiegłam wzrokiem po uczestnikach i ich sportowych samochodach. Tutaj rolę grały pozłacane felgi, tuningowana karoseria i jak najgłośniejszy silnik, który miał za zadanie odstraszyć konkurencję. Całkiem przerażający dźwięk, ale próbowałam zachować zimną krew.
- Właściwie dlaczego to robisz? Nie masz z nimi szans, spójrz tylko - gestem ręki objęłam plac, któremu się przyglądaliśmy. Samochód Kevina ani trochę nie zaliczał się to tych drogich zabawek.
Chłopak spojrzał na mnie, a na jego czole pojawiły się delikatne rysy zmarszczek.
- Robię to dla nas - odparł.
Po chwili ciszy zauważył, że czekam aż rozwinie myśl, więc kontynuował.
- Pięćset dolarów piechotą nie chodzi, Heav. Kiedy wygram, możemy w końcu zamieszkać razem. Będzie super, mówię ci - ujął moje dłonie i uścisnął je mocno
- Nie musisz tego robić. Poza tym rodzice na bank mi nie pozwolą, muszę skończyć studia - powiedziałam krzywiąc się.
Wywrócił oczami, jakby spodziewał się moich słów.
- Rodzice nie muszą wiedzieć.
- Kevin, to jest szalone! Nie można tak - zmarszczyłam brwi.
Musnął moje wargi, tym samym uciszając mnie na dobre.
- Wszystkim się zajmę, po prostu mi uwierz, dobra? - przyjrzał mi się uważnie, oczekując na moją reakcję, jednak ja ani drgnęłam. Chłopak obudził we mnie tyle negatywnych emocji, że nie potrafiłam już jakkolwiek się odezwać. Jego pomysł był dla mnie totalną pomyłką. Wszystko co powiedział wydawało mi się mało realne, ale skoro go kocham - nie pozostaje mi nic innego jak mu zaufać. Mimo wszystko wciąż uważałam, że to idiotyzm.
Nagle jego uścisk stał się mocniejszy. Przysunął mnie do siebie z taką siłą, aż na moment wstrzymałam oddech.
- Trzymaj się blisko Kyle'a okej? - szepnął mi do ucha, uważnie patrząc w stronę Justina, który stał z założonymi rękami opierając się o maskę swojego Lamborghini. Tym razem nie miał żadnego nakrycia głowy, ale jego oczy wciąż przysłaniały ciemne Ray Bany, mimo że słońce już dawno schowało się za horyzont. Co chwila wymieniał z kimś kilka zdań, przy czym rozglądał się na boki z miną jakby to on robił tu największą furorę. Jakby był świadomy, że tutaj rządzi. Że to jego teren.
Nabrałam gwałtownie powietrza i wyswobodziłam się z uścisku Kevina
- Dam sobie radę, nic mi nie będzie
- Choć raz zrób to o co cię proszę! - spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. - Nie chcę, żeby coś ci się stało.
I kto to mówi. Mruknęłam w myślach i wydałam z siebie ciche westchnięcie. Chłopak nachylił się nade mną i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
- Ja wiem... - spuściłam głowę.
- Zaczynamy! Przygotujcie się! - krzyknął wysoki, dobrze zbudowany, czarnoskóry mężczyzna obwieszony kilkoma złotymi łańcuchami i wytatuowany po samą szyję - główny sędzia zawodów. Od razu wzbudził we mnie obrzydzenie. Sędzia nie powinien stać po czyjejś stronie, a sądząc po jego stanie majątkowym, już pewnie nie raz brał w łapę.

- Ostrożnie, błagam - szepnęłam obserwując jak Kevin wsiada do samochodu i kieruje się w stronę startu.
___________________________________

przepraszamy że tak długo! mianowicie Oli padł laptop akurat w trakcie pisania rozdziału i niestety nie dało się już czegokolwiek odratować. ah ta złośliwość rzeczy martwych...
i mamy do was malutką prośbę  -  jak ktoś nie komentuje to niech napisze chociaż na Twitterze do którejś z nas ''czytam'' czy coś w tym stylu. 

No ale miło byłoby poczytać wasze opinie co do rozdziału :) <3